SPORT

PUBLICYSTYKA

Gołota na jastrzębskim ringu

Andrzeja Gołoty nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Bokser, który stał się legendą... nie do końca ze względu na sukcesy na ringu. Najważniejsze starcia w swoim życiu przegrywał w mniej lub bardziej dramatycznych okolicznościach. Do historii pięściarstwa na zawsze przejdą dwie heroiczne walki z Riddickiem Bowe. Nie mówiąc o starciu z nafaszerowanym Mikiem Tysonem czy "teleekspressową" walką z Lennoxem Lewisem. To na "Andrew" czekała w środku nocy cała sportowa Polska. Ostatecznym końcem tej kariery był nokaut sprawiony Gołocie przez Tomasza Adamka. A zaczynało się od brązowego medalu Igrzysk Olimpijskich w 1988 roku w Seulu. W karierze Andrzeja Gołoty nie zabrakło również jastrzębskiego akcentu...

Pierwszym takim akcentem były sparingi dawnego asa GKS Jastrzębie, Krzysztofa Michałowskiego z młodym Gołotą w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. "Kuraś" kończył wówczas przygodę z ringiem i to właśnie on testował niespełna dwudziestoletniego boksera Legii Warszawa. Z brązowym medalem olimpijskim oraz brązowym medalem Mistrzostw Europy z Aten z 1989 roku Gołota przyjechał do Jastrzębia w marcu 1990 roku, kiedy to nasze miasto stało się areną Mistrzostw Polski w boksie. Na Hali Widowiskowo-Sportowej zaprezentowali się najlepsi polscy pięściarze z klubów, z których wielu od dawna nie ma na bokserskiej mapie naszego kraju: Igloopolu Dębica, GKS Katowice, Olimpii Poznań, Legii Warszawa, Zawiszy Bydgoszcz, Górnika Pszów, Gwardii Warszawa, Walki Zabrze, Zagłębia Lubin, Victorii Jaworzno, Turowa Zgorzelec, Górnika Knurów, Wdy Świecie, Błękitnych Kielce, Czarnych Słupsk, Stali Gorzów Wielkopolski, Stali Sanok, Stali Stocznia Szczecin, Broni Radom czy Gwardii Wrocław. Nie zabrakło oczywiście zawodników GKS Jastrzębie, który wówczas przeżywał ostatnie chwile swojej świetności. To były mistrzostwa kraju numer sześćdziesiąt jeden. Odbywały się w dniach 22-25 marca.

Postać Andrzeja Gołoty jest tu nie tylko najbardziej znaną z tych, które pojawiły się dwadzieścia jeden lat temu w Jastrzębiu, ale służy również jako swoista... przynęta, celem przypomnienia nieco zakurzonej historii lokalnego sportu. A mowa jest przecież o ostatnich chwilach złotej ery polskiego boksu amatorskiego, z którego wywodzili się późniejsi medaliści olimpijscy. Mecze ligowe gromadziły na trybunach tysiące ludzi, a pięściarstwo słusznie cieszyło się opinią jednej z najbardziej popularnych i szanowanych dyscyplin. Sam Gołota wywalczył w Jastrzębiu tytuł Mistrza Polski w najcięższej kategorii wagowej, plus 91 kg. W finale "Andrew" miał walczyć z Marianem Klepką z Igloopolu Dębica, ale rywal oddał starcie walkowerem. Podobnym rezultatem zakończył się półfinał, w którym Gołota trafił na reprezentanta gospodarzy, Leszka Rybińskiego. Z kolei w ćwierćfinale brązowy medalista z Seulu pewnie pokonał Zbigniewa Ejsmonta z Chełmna. W ten właśnie sposób na szyi Andrzeja Gołoty znalazł się złoty medal krajowych mistrzostw.

Spośród bokserów GKS Jastrzębie w czasie imprezy przy Leśnej najlepiej spisali się: Zbigniew Górecki (75 kg) oraz Juliusz Sobczak (51 kg), którzy wywalczyli tytuły mistrzowskie. Górecki wygrywał kolejno ze Zbigniewem Urbaniakiem (Stal Gorzów W.), Piotrem Gazarkiewiczem (Gwardia Białystok) i Robertem Budą (Gwardia Wrocław). W finale jastrzębianin wygrał walkowerem. Z kolei Sobczak pozostawił w pokonanym polu: Jarosława Kuczyńskiego (Sokół Piła), Henryka Sakowskiego (Zawisza Bydgoszcz) i Krzysztofa Wróblewskiego (Igloopol Dębica). Do półfinału (gdzie miał walczyć z Gołotą) dotarł wspomniany Rybiński, który w drodze do tej fazy turnieju pokonał Krzysztofa Rusieckiego (Sokół Piła). Z kolei w ćwierćfinale odpadli: Wiesław Chrąszcz (51 kg), Jacek Gwizdała (57 kg) i Mirosław Mateja (plus 91 kg), który przegrał z późniejszym finalistą, Marianem Klepką.

Zapewne wielu kibiców w naszym mieście pamięta te marcowe zawody, 61. Mistrzostwa Polski w boksie. To zaledwie dwadzieścia jeden lat, ale wydaje się, że wszystko działo się w zupełnie innej epoce. Zdecydowanie największą karierę spośród uczestników tamtej imprezy zrobił oczywiście Andrzej Gołota, który w dwa lata po turnieju w Jastrzębiu przeszedł na zawodowstwo. Z kolei nazwiska Góreckiego, Rybińskiego czy Sobczaka na zawsze pozostały w pamięci "nieco starszej" jastrzębskiej młodzieży. Wspomnienia o nich są nieco zakurzone, ale warto od czasu do czasu zanurzyć się w historii i przypomnieć to i owo. Nie tylko w aspekcie wizyty w Jastrzębiu Andrzeja Gołoty, ale również naszych lokalnych bohaterów, o których najmłodsi sympatycy sportu wiedzą niewiele lub nic. Ciekawe, ilu z Was pamięta "Andrew" sprzed dwudziestu jeden lat, a pół dekady później zarywało noce czekając na walki w Atlantic City czy Madison Square Garden...

Finały 61. Mistrzostw Polski - Jastrzębie Zdrój 22-25 marca 1990

48 kg Rafał Niedbalski (Olimpia Poznań) - Laszek Pasowicz (Igloopol Dębica) 5:0
51 kg Juliusz Sobczak (GKS Jastrzębie) - Krzysztof Wróblewski (Igloopol Dębica) 5:0
54 kg Robert Ciba (Walka Zabrze) - Piotr Doliński (Zawisza Bydgoszcz) 5:0
57 kg Grzegorz Jabłoński (Legia Warszawa) - Dariusz Kasprzak (Zagłębie Konin) 5:0
60 kg Aleksander Toczek (Victoria Jaworzno) - Jan Wałejko (Igloopol Dębica) 5:0
63,5 kg Jerzy Ziętek (Olimpia Poznań) - Andrzej Puk (Górnik Sosnowiec) 3:2
67 kg Tomasz Borowski (Gwardia Warszawa) - Dariusz Rudnik (Czarni Słupsk) 5:0
71 kg Jan Dydak (Czarni Słupsk) - Dariusz Wasiak (Igloopol Dębica) 5:0
75 kg Zbigniew Górecki (GKS Jastrzębie) - Robert Buda (Gwardia Wrocław) Walkower
81 kg Henryk Petrich (Legia Warszawa) - Józef Strzechowski (Zagłębie Lubin) 5:0
91 kg Wojciech Bartnik (Gwardia Wrocław) - Paweł Pyra (Walka Zabrze) 3:2
+91 kg Andrzej Gołota (Legia Warszawa) - Marian Klepka (Igloopol Dębica) Walkower

Wyniki za: www.amateur-boxing.strefa.pl.

Foto: www.wikipedia.pl.

Mariusz Gołąbek

KOMENTARZE

• 

  leon | 11/11 godz. 16:05

  a może ktoś wie jak to było że Andrzej Gołota (Legia Warszawa) - Marian Klepka (Igloopol Dębica) Walkower dziwny był ten walkower hehe

• 

  jasnet.pl | 15/12 godz. 00:00

  Komentarze do tego tekstu zostały wyłączone!
  Minął okres dodawania komentarzy.