Dzisiaj jest: piątek, 17 maja 2024   Imieniny: Brunon, Sławomir, Weronika

więcej ›

SPORT

PUBLICYSTYKA

"Gotowi na powrót do normalności"

 

Od dwóch miesięcy obiekty administrowane przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji pozostawały zamknięte dla gości i kibiców. Nie oznacza to jednak, że nic się na nich nie działo i nie dzieje, a MOSiR "leży i pachnie", jak żartują jego pracownicy. O remontach i inwestycjach na boiskach, w halach i na basenach rozmawiamy z dyrektor Zofią Florek, która szczegółowo odpowiedziała na szereg pytań. Zapraszamy także na fotograficzną wycieczkę po jastrzębskich obiektach sportowych, za sprawą której udokumentowaliśmy prowadzone na nich remonty i inwestycje [zobacz - "MOSiR: "Nie leżymy i nie pachniemy" >>>]

- Ile razy w ciągu ostatnich dwóch miesięcy usłyszała pani, że w tych czasach "MOSiR nic nie robi"?
Zofia Florek - Powiem szczerze, iż nie dotarły do mnie takie opinie. Myślę, że mieszkańcy miasta dostrzegają, iż wykonujemy obecnie szereg prac na naszych obiektach. Hale, baseny i boiska są wprawdzie nieczynne, ale nie oznacza to, że jako MOSiR siedzimy w nich "pozamykani na dziesięć spustów" i nic nie robimy.

- Zanim przejdziemy do szczegółów chciałbym zapytać o pani osobiste odczucia odnośnie epidemii koronawirusa. Kiedy uzyskała pani świadomość, że sytuacja może wymagać wygaszenia działalności sportowej?
- Nie będę ukrywała, że na samym początku podchodziłam do tej nowej rzeczywistości z pewnym niedowierzaniem. Myślę, że wiele osób miało podobne odczucia. Potem jednak kilku naszych pracowników, mających obniżoną odporność po przejściach zdrowotnych z ciężkimi chorobami, zdecydowało się pójść na zwolnienia lekarskie. To był pierwszy sygnał, że ludzie obawiają się tego wirusa. Następnie doszło do zamknięcia szkół, w związku z czym niektóre młode mamy pracujące u nas musiały zaopiekować się swoimi pociechami. Na obiektach praktycznie z dnia na dzień zrobiło się cicho. Nagle zabrakło gwaru uczniów, tłumów kibiców i wstrzymane zostały wszystkie zajęcia sportowe. Na pewno nieco większe obawy przyniosła informacja o pierwszej zakażonej osobie w naszym mieście. Niemniej, wszyscy byliśmy dalecy od paniki. Oczywiście obawiamy się o zdrowie swoje i naszych najbliższych, ale wierzymy, że zachowując restrykcje zapobiegniemy najgorszemu. Po prostu należy podporządkować się nowym normom społecznym.

- Wróćmy zatem do tego, co dzieje się na obiektach. Mimo wygaszenia ich sportowej działalności przebywają na nich pracownicy MOSiR-u.
- Zgadza się. Nikogo nie ma jedynie na orlikach, które zostały całkowicie zamknięte na kłódkę. Czasy "wygaszenia" wykorzystujemy jednak w możliwie najlepszy sposób. 

- To znaczy?
- Na Krytej Pływalni Laguna po roku szkolnym powinna mieć miejsce tzw. przerwa technologiczna. W jej trakcie wypuszczamy wodę z basenu, dezynfekujemy i dokonujemy ewentualnych uzupełnień w płytkach ceramicznych niecki basenowej, zlecamy przeglądy i dokonujemy remontów. W obecnej sytuacji postanowiliśmy przyspieszyć te działania, dzięki czemu będziemy gotowi na przyjęcie klientów, gdy wszystko wróci do normy. Podobna sytuacja ma miejsce na Lodowisku Jastor, gdzie zwykle do końca kwietnia trwały ślizgawki. Właśnie na ten moment planowaliśmy wyłączenie maszyn, ale i tu przeszliśmy do działań remontowo-konserwacyjnych już w drugiej połowie marca. Wtedy też z tafli zniknął lód, a nasi pracownicy zabrali się za odświeżanie całego lodowiska. Na pozostałych obiektach również trwają prace, które zwykle czynione były w trakcie nieobecności klientów i kibiców.

- Czyli, paradoksalnie, są jakieś plusy "wygaszenia sportu". Pracownicy MOSiR-u mogą na spokojnie dokonać niezbędnych napraw.
- Staramy się nie marnować czasu. Wszystkie remonty i konserwacje wykonujemy w większości sami. Mamy w Ośrodku taką swoją ekipę remontowo-budowlaną, z której jesteśmy dumni. Nie ukrywam, że staramy się, aby nasi pracownicy byli możliwie najbardziej wszechstronni. "Złotych rączek" u nas nie brakuje, z czego mogę się tylko cieszyć.

- Rozumiem zatem, że skalę remontów można było zwiększyć?
- Dokładnie tak. Od razu jednak zaznaczę, że nie chodzi tu bynajmniej o naprawę zdewastowanych miejsc, bo takich nie ma, ale o odświeżenie pomieszczeń i sprzętu, które ulegają naturalnemu zużyciu wynikającemu z użytkowania obiektów sportowych. Tak było w przypadku Stadionu Miejskiego, gdzie wymieniliśmy bramę główną oraz częściowo ogrodzenie zewnętrzne obiektu od kas aż do końca budynku MOSiR, a także przemalowaliśmy skorodowane ogrodzenia jupiterów. Dokonaliśmy też stosownych konserwacji. Dodatkowo gruntownie wyremontowaliśmy pomieszczenia sektora centralnego nad trybuną krytą. Przypomnę również, iż w poprzednich miesiącach na Stadionie Miejskim także wiele się działo, bowiem wyremontowaliśmy szatnie dla zawodników, przebudowaliśmy kasy oraz punkt dowodzenia i pomieszczenia dla dziennikarzy.

- Zatem płynnie przeszliśmy do kolejnych obiektów administrowanych przez MOSiR. Idźmy tym tropem. Co dokładnie działo się na Lagunie?
- Jak już mówiłam, przestój technologiczny został tu przyspieszony o kilkanaście tygodni. Największego nakładu środków wymagała wymiana złoża filtracyjnego. Obok tej inwestycji dokonaliśmy odświeżenia szatni, konserwacji niecki basenowej a także została umyta elewacja szklana. Laguna niebawem będzie gotowa na przyjęcie klientów, a i my nie możemy się już doczekać kontynuacji nauki pływania czy zajęć rekreacyjnych w wodzie. Wiele osób pyta nas o termin ponownego otwarcia basenu przy ul. Warszawskiej, ale rzecz jasna nie zależy to od decyzji MOSiR-u. Zapewniam, że my będziemy gotowi, kiedy z kręgów rządowych nadejdzie "zielone światło".

- Skoro rozmawiamy o basenie zamkniętym, to spytam też o basen otwarty.
- Na Kąpielisku Zdrój wszystko odbywa się zgodnie z planem. Akurat w tym okresie mieliśmy zawsze przerwę między sezonem kąpieli morsów i sezonem letnim. Woda jest spuszczona, niecka wyszorowana, sprzęt odpowiednio zakonserwowany, a ponadto odświeżyliśmy szatnie dla naszych gości. Obiekt na Witczaka także będzie gotowy dla mieszkańców.

- Przerwa technologiczna dotyczy również Lodowiska Jastor.
- Tak. Obok rozmrożenia tafli, wyczyszczenia band i wymalowania płyty głównej wyłączyliśmy urządzenia mrożące lód i dokonaliśmy wszystkich stosownych przeglądów w maszynowni. Nie muszę dodawać, że mamy tam do czynienia z bardzo skomplikowanym sprzętem. Mówiąc szczerze, trzeba tam po prostu sprawdzić każdą śrubkę. Mamy też już za sobą przegląd sprężarki, którego dokonały Wojskowe Zakłady Techniczne w Bydgoszczy.

- Brzmi interesująco. Pieczątka z wojska dla sprzętu na lodowisko.
- To prawda, ale my po prostu musimy dbać o ten nasz specjalistyczny sprzęt, aby służył jak najdłużej. Jesteśmy też w trakcie gruntownego remontu szatni pierwszej drużyny i szatni gości. Myślę, że trener Robert Kalaber będzie zadowolony z powiększenia obszaru szatni i pryszniców. Hokeiści to solidnie zbudowani panowie, więc pod tym względem komfortu im nie zabraknie. Dodam, że tych prac na lodowisku także dokonuje nasza brygada remontowo-budowlana.

- To będzie złośliwe pytanie, ale czy jest sens inwestować w szatnię gości?
- Wiem, do czego odnosi się to pytanie (śmiech). Istotnie, zawodnicy Cracovii trochę za bardzo przeżywali porażkę z JKH GKS Jastrzębie i nie powstrzymali emocji. Kierownik Jastora Tomasz Czułyt miał prawo być zszokowany tym, co zastał po ich ćwierćfinałowych "wizytach". Być może emocje u krakowian wzięły górę, ale w mojej opinii nie ma usprawiedliwienia dla niszczenia szatni. Nasi hokeiści nie zachowują się w ten sposób na obiektach rywali.

- A co z planami inwestycyjnymi na przyszłość? Jastor ma już piętnaście lat...
- Musi zostać wzmocniona konstrukcja dachu naszego lodowiska, a ponadto - zgodnie z wymogami licencyjnymi - wymienić należy na pleksiglas elementy band wykonane ze szkła hartowanego. Z powodów technicznych i oszczędnościowych chcemy połączyć obie inwestycje. Aktualnie trwają prace projektowe związane z konstrukcją dachu zlecone przez Urząd Miasta. W budżecie mamy środki finansowe na zakup pleksiglasu, jednak realizacja całości dopiero przed nami.

- Zanim jednak przejdziemy do większych inwestycji, zakończmy temat remontów. Co działo się na Hali Widowiskowo-Sportowej?
- Dokładnie wyczyściliśmy wykładzinę chroniącą terafleks oraz odświeżyliśmy szatnie, a niektóre pomieszczenia adaptujemy na garderoby dla wykonawców i artystów. Przecież obok imprez sportowych nasza hala jest także areną koncertów czy występów kabaretowych. Własnymi siłami dokonujemy też kompleksowego remontu sali lustrzanej. Obok malowania i konserwacji sali, zabraliśmy się również za pomieszczenia przyległe do niego, w których pojawią się toalety z prysznicami. Wspólnie z kierownikiem obiektu Radosławem Borowskim zrezygnowaliśmy na razie jedynie z planów ustawienia szlabanów na parkingu pod Halą Widowiskowo-Sportową, który cieszy się sporym zainteresowaniem, ale... nie zawsze są to goście hali i lodowiska.

- A zatem jak wygląda sprawa z nowymi inwestycjami na obiektach? Czy z powodu epidemii jakiekolwiek działania tego typu zostały przerwane?
- Wszystkie inwestycje idą zgodnie z planem i - poza rezygnacją ze wspomnianych planów dotyczących parkingu - żadna z nich nie została zawieszona. Aktualnie najwięcej dzieje się na boisku przy ul. Kościelnej oraz na Stadionie Miejskim. Jeśli chodzi o obiekt w Moszczenicy, to 21 kwietnia przeprowadziliśmy przetarg na drugi etap modernizacji boiska. Zgłosiły się cztery firmy, a wygrało przedsiębiorstwo z Bytomia. Nie kryję żalu, że nie zwyciężyła firma z naszego miasta, ale kryteria przetargowe były nieubłagane.

- Na czym polega ten drugi etap modernizacji?
- Chodzi tu o działania na obrzeżach boiska trawiastego, które według planów zostanie zamienione na dwa boiska położone równolegle do ul. Kościelnej. Najtrudniejsze prace związane z rozbiórką trybun i wycinką drzew są już na szczęście za nami, podobnie jak kwestie procedur i formalności. Samo wykonawstwo drugiego etapu prac to czas około dwóch tygodni. Na nowy sezon piłkarski oba boiska będą gotowe. Ponadto w budynku przy boisku odświeżyliśmy szatnie i pomieszczenie do odnowy biologicznej. Myślę, że trener Jarosław Skrobacz będzie miał powody do zadowolenia.

- Chyba nie tylko z tego powodu szkoleniowiec wyrazi zadowolenie. Będzie się działo także na Stadionie Miejskim.
- Istotnie, mamy zaplanowaną kwotę 2,1 mln zł na system podgrzewania i automatycznego nawadniania murawy. Według mojej wiedzy nie ma żadnego zagrożenia dla tej inwestycji. Stosowne dokumenty zostały złożone w Wydziale Architektury i aktualnie czekamy na pozwolenie na budowę. Wszystkie uzgodnienia z Tauronem i spółdzielnią mieszkaniową dotyczące tzw. wejścia w teren zostały już zawarte. Czekamy na wspomniane pozwolenie, a następnie ogłosimy przetarg.

- Nasuwa się pytanie, ile czasu będą wymagały prace ziemne. Zapewne będzie trzeba skopać murawę, a to spowoduje, że piłkarze GKS Jastrzębie będą musieli grać na wyjazdach.
- Ta inwestycja na szczęście nie wymaga całkowitej ingerencji w nawierzchnię murawy. W tej technologii nacinamy podłoże na głębokość 25-30 cm, umieszczając w stworzonych w ten sposób rowkach odpowiednie kable grzewcze w odległości około 25 cm od siebie. Rowki te mają układ szachownicy obejmującej całe boisko. Nie ma potrzeby, aby likwidować nawierzchnię trawiastą. Istotnym problemem może tu jedynie stać się skomplikowana sytuacja związana z terminarzem rozgrywek. Z tego, co już wiemy, Fortuna I Liga ma wrócić do gry za miesiąc. Oznacza to, że sezon może potrwać do końca lipca. Daty rozpoczęcia kolejnych rozgrywek jeszcze nie znamy, ale tak czy inaczej możemy po prostu nie mieć latem czasu na wykonanie tej inwestycji.. Jedyną nadzieją będzie tu elastyczność PZPN.

- Czyli że w Warszawie przymkną oko na sytuację przy Harcerskiej?
- Nie chodzi o przymykanie oczu, ale o pochylenie się nad problemem, który pojawił się nie tylko w Jastrzębiu-Zdroju. Może okazać się tak, że w rezultacie obecnej sytuacji PZPN po prostu przesunie o rok wymóg licencyjny dotyczący podgrzewanej murawy. Jestem pewna, że działacze piłkarskiej centrali doskonale zdają sobie sprawę, że nie mieliśmy prawa przewidzieć epidemii koronawirusa i jej efektów. Dodam, że jesteśmy w ścisłym kontakcie z władzami GKS Jastrzębie. Co więcej, osobiście również jestem kibicem i od lat chodzę na mecze. Wcale nie uśmiecha mi się perspektywa rozgrywania części domowych spotkań na wyjazdach.

- Ile może potrwać montaż podgrzewanej murawy?
- Około sześciu tygodni przy sprzyjającej pogodzie. Mamy wszystko przygotowane, ale musimy najpierw uzyskać pozwolenie na budowę. Chcemy to zrobić jak najszybciej, ale - jak już mówiłam - czekamy na decyzję PZPN. Podkreślam, że to nie jest tylko i wyłącznie problem Jastrzębia-Zdroju, ale i kilku innych ośrodków.

- Podsumowując naszą rozmowę, w trakcie epidemii koronawirusa mamy do czynienia z gruntownym "odświeżaniem" obiektów Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
- Zgadza się. Różnego rodzaju prace trwają zarówno w wymienionych przez nas obiektach, jak i w Ośrodku Wypoczynku Niedzielnego. Generalnie wykorzystaliśmy i wykorzystujemy obecny czas najlepiej jak się da. Podkreślę, że nasi pracownicy także widzą tę potrzebę zaprezentowania, iż aktualnie "nie leżymy i nie pachniemy", tylko naprawdę solidnie szykujemy się do powrotu do "normalności". Jestem przekonana, że kiedy minie zagrożenie epidemią, korzystający z naszych obiektów dostrzegą zmiany. Dodam, że w Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji nadal działają biura, sekretariat czy księgowość. Czytelnicy muszą wiedzieć, że pracy na pewno nam nie brakuje.

- Zajmijmy się najbliższą przyszłością. Rząd zapowiada powolne "odmrażanie sportu". Jednak sporo imprez zostało już odwołanych, a część odbędzie się w późniejszym terminie. Dacie sobie radę z tym nawałem obowiązków po ewentualnym powrocie do normalności?
- Myślę, że tak. Z uwagi na zawirowania z rokiem szkolnym odpadła nam część zawodów z udziałem uczniów. Szkoły już teraz poinformowały nas, iż rezygnują z udziału w niektórych imprezach, więc nie ma sensu robić ich na siłę. Wiemy także, iż nie odbędą się Dni Jastrzębia. Przeniesione zostały natomiast m.in. Bieg Kobiet czy Eksplozja Kolorów. Więcej pracy czeka nas w związku z rozgrywkami ligowymi, gdy te już ostatecznie ruszą. Jednak przy okazji spotkań piłkarzy, siatkarzy czy hokeistów nie jesteśmy ich organizatorem, a co najwyżej służymy pomocą techniczną i logistyczną. Powtórzę, że damy sobie radę. Jesteśmy gotowi na "odmrożenie sportu", choć oczywiście jest to dla nas wszystkich nowa sytuacja.

- Wspomniała pani o Biegu Kobiet, który został przeniesiony na wrzesień...
- Było to najlepsze możliwe rozwiązanie. Musimy wszyscy zdawać sobie sprawę, że każda z 1,3 tys. pań wpłaciła wpisowe w wysokości 48 zł. My z kolei mamy już zamówione lub zapewnione części pakietów startowych, w tym koszulki, medale czy imienne numery. "Odkręcanie" całej organizacji tych wspaniałych zawodów wymagałoby sporego nakładu czasu i pieniędzy. Dlatego też, jak wiadomo, zaproponowaliśmy uczestniczkom trzy rozwiązania: przepisanie udziału na wrzesień, zwrot wpisowego lub możliwość pobrania pakietu bez startu we wrześniu. Nie wszystkim przecież musi pasować nowy termin Biegu Kobiet.

- I w tej sytuacji pojawia się pytanie o Jastrzębską Dziesiątkę, która odbywała się zwykle we wrześniu.
- Niestety, nasza "Dycha" w tym roku zostanie całkowicie odwołana. Żałuję tym bardziej, iż byłaby to dziesiąta, jubileuszowa edycja Jastrzębskiej Dziesiątki.

- Nie braliście pod uwagę możliwości przesunięcia tej imprezy np. na październik?
- W sytuacji, gdy termin Jastrzębskiej Dziesiątki na dzień dzisiejszy przejął Bieg Kobiet (przy czym będzie to niedziela, a nie sobota), postanowiliśmy podjąć właśnie taką decyzję. Rozmawialiśmy na ten temat w naszym gronie z Jakubem Staśkiewiczem i Agnieszką Badach, a także konsultowaliśmy się ze środowiskiem jastrzębskich biegaczy. Nie braliśmy pod uwagę innego terminu, ponieważ już teraz wiadomo, że jesienny kalendarz lekkoatletyczny będzie niesamowicie napięty. Nam zależy na tym, aby w Jastrzębiu-Zdroju na tym jubileuszowym biegu pojawili się czołowi zawodnicy z całego kraju, a to może być trudne w sytuacji, gdy wiele wiosennych biegów odbędzie się w drugiej połowie roku. Ponadto nie możemy także wykluczyć kolejnej fali paraliżu sportu, jeśli epidemia wróci, przed czym ostrzegają eksperci. W tej sytuacji planowanie zapisów na jeszcze jeden bieg w podobnym terminie byłoby nieroztropne.

- Na koniec chciałbym zapytać jeszcze o coś, co na szczęście jak na razie nie miało miejsca. Nie można jednak ukrywać, że dla wielu osób szokiem był fakt, iż lodowisko w Madrycie stało się tymczasową kostnicą. Brzmi to makabrycznie. A jak wyglądałoby to u nas w najgorszym scenariuszu? W jaki sposób obiekty MOSiR-u zostałyby "zmilitaryzowane"?
- Takie plany rzeczywiście istnieją i zostały przygotowane przez Wydział Zarządzania Kryzysowego i Spraw Obronnych. Nie jest jednak wielką tajemnicą, że w przypadku pandemii czy innych tragicznych wydarzeń to właśnie Jastor musiałby przejąć rolę kostnicy jako sporych rozmiarów obiekt zaopatrzony w odpowiedni sprzęt i odpowiednią temperaturę. Ponadto Hala Omega i Hala Widowiskowo-Sportowa zostałyby przeznaczone na miejsca kwarantanny. Na szczęście jednak do najgorszego nie doszło i... miejmy nadzieję, że nie dojdzie.

- A co powiedziałaby pani tym osobom, które w dzisiejszym czasie wprost stwierdzają, iż epidemia pokazała prawdziwe miejsce "igrzysk" (czyli sportu) w funkcjonowaniu współczesnego społeczeństwa? Według nich okazało się, że są znacznie ważniejsze sprawy niż mecze i zawody, a instytucje takie jak MOSiR przestały być potrzebne.
- Na pewno jest w tym ziarno prawdy, ponieważ ta sytuacja przypomniała nam wszystkim, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Mamy czas na przemyślenia. Na pierwszym miejscu ponownie znalazło się zdrowie i bezpieczeństwo własne i rodziny, a także szeroko rozumiane bezpieczeństwo państwowe. Mam nadzieję, że ta sytuacja spowoduje, iż przewartościujemy niektóre sprawy i zaczniemy być dla siebie bardziej przyjaźni. Z drugiej jednak strony na dłuższą metę nie da się tylko siedzieć i płakać. Trzeba żyć nadzieją, że - tak jak w utworze Tiltu: "jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie". Chyba wszyscy na to liczymy.

- Paradoksalnie zatem najlepszym dowodem na powrót do normalności będzie... zwykły mecz z udziałem kibiców. Sport stanie się takim swoistym papierkiem lakmusowym końca epidemii.
- To prawda. Wszyscy poczuliśmy głód sportu. Wystarczy spojrzeć, ile osób było szczęśliwych z tak prozaicznej rzeczy, jak możliwość pójścia do parku czy lasu na spacer! W końcu można wyjść z domu i zwyczajnie pobiegać. Myślę, że powoli wrócimy do normalności. Dlatego życzę mieszkańcom Jastrzębia-Zdroju, aby jak najszybciej mogli skorzystać z naszych obiektów.

 

WWW.SPORT.JASNET.PL

 

zobacz galerię ›

rozm. mg

KOMENTARZE

  • | 11/05 godz. 09:12

    Rodzicom, po 2 miesiącach nauczania swoich geniuszy w domu, wreszcie oczy się otworzyły..Z pustego i Salomon nie naleje. No i teraz nerw na nauczycieli jeszcze większy:-)

  • rodzic | 11/05 godz. 08:47

    pani dyrektor pytanie myślę na czasie czy przemyślała pani decyzję pozwolenia na treningi Akademii GKS przy rozwijającym się wirusie Covid-19 na śląsku szczególnie w śród rodziców górników??????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????

  • nauczyciel | 10/05 godz. 15:50

    szkoły były otwarte dla wszystkich kochani rodzice z 12:06

  • | 09/05 godz. 00:01

    Czy ona wie co mówi ośrodki leżą i będą leżały. Zamiast dzieci izolować to powinni pozamykac seniorów. Oni są siedliskiem chorób a teraz jeszcze górnicy. Miasto już dno a po pandemia i wypowiedziach władz dokonało odwiertu.

  • | 08/05 godz. 22:21

    Zamiast tych wszystkich remontow powinno sie skupic na budowie nowego malego stadionu,po co niepotrzebne koszty z tym obiektem ?szczegolnie teraz w tak trudnym czasie.

  • dysydent | 08/05 godz. 20:45

    Waszą gotowość do normalnosci to sobie odłóżcie na najbliższe minimum dwa lata. Pandemia dopiero się zaczyna w Jastrzębiu.

  • Hihihi | 08/05 godz. 14:15

    Przecież nauczyciele przed pandemią nic w szkołach nie robili.
    Po miesiącu tylko ze swoim dzieckiem masz dość nauczania zdalnego. Pozdrawiam normalnych.

  • | 08/05 godz. 13:28

    W tym miescie wiele ludzi ma problem z czytaniem,zas ze zrozumieniem tego co czyta,ma wiekszosc mieszkancow Jbia.I to jest najwiekszy problem,nie tylko tego “miasta“.Dlatego miejscowi decydenci moga cokolwiek napisac i opublikowac,i bedzie to wziete za prawdziwe.To jest tak jak z tym bogiem,co go nigdy nikt nie widzial(i nie zobaczy),ale wielu o tym mowi i to wystarcza naiwnym,zeby wierzyc w cos czego nie ma.Ich sprawa?

  • Rodzice | 08/05 godz. 12:06

    Nauczycielom nie powinno się płacić wtedy będą rozumieć inne branże co Panie z świetlicy biblioteki co robią wuefisci. Pamiętamy ubiegłoroczne strajki powinni rodzicom płacić za naukę dzieci

  • Nie wrzucam żarcia do odpływu na OWN | 08/05 godz. 11:08

    Uwaga! Ważny komunikat bez związku z koronawirusem. Kolejność działania w internecie jest następująca: 1. Najpierw czytamy cały tekst, 2. Potem komentujemy. Nigdy odwrotnie, bo wychodzimy na ignorantów, jak kolega poniżej.

  • KoronavirusTeroror | 08/05 godz. 07:06

    45% postojowego dla wszystkich pracowników UM oraz MOSiR,nauczycieli itp.momentalnie zachce im się pracować

  • jasnet.pl | 08/05 godz. 00:12

    Komentarze do tego tekstu zostały wyłączone!
    Minął okres dodawania komentarzy.

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies
Zamknij X