Dzisiaj jest: piątek, 17 maja 2024   Imieniny: Brunon, Sławomir, Weronika

więcej ›

SPORT

Tenis stołowy




Ekstraklasa kobiet - 1. runda

25.09 AZS UE Wrocław (w)-:-
27.09 SKTS Sochaczew (d)-:-
02.10 AZS Częstochowa (w)-:-
04.10 Warmia Lidzbark (d)-:-
16.10 Gotyk Toruń (w)-:-
18.10 Start Nadarzyn (d)-:-
23.10 Dojlidy Białystok (w)-:-
25.10 AZS PWSiP Łomża (d)-:-
27.11 GOSRiT Luzino (w)-:-
29.11 pauza-:-
05.12 KTS Tarnobrzeg (d)-:-

Tabela ekstraklasy
AZS UJD Częstochowa
Dojlidy Białystok
GOSRiT Luzino
Gotyk Toruń
JKTS Jastrzębie
KTS Tarnobrzeg
KU AZS PWSiP Łomża
KU AZS UE Wrocław
SKTS Sochaczew
Start Nadarzyn
Warmia Lidzbark W.

Informacje o klubie
Rok założenia: 1968
Barwy: zielono-czarno-żółte
Adres: ul. Harcerska 14a, 44-335 Jastrzębie Zdrój
Obiekt: Hala Omega, ul. Harcerska 14a
Rozgrywki: Ekstraklasa kobiet, II liga śląsko-opolska kobiet, III liga śląska mężczyzn

Prezes: Roman Fajkus
Trenerzy: Roman Fajkus i Tomasz Pisarczyk (I drużyna) oraz Jarosław Kolekta i Sabina Wyrobek (II drużyna)

Uwagi:
1968-1970 TKKF Zofiówka
1970-1989 GKS Jastrzębie
1989-1992 KKS Zofiówka
Od 1993 JKTS Jastrzębie

Kadra:
Dorota Paluch (1961), Alina Zborowska (1964), Renata Gumula (1986), Sabina Wyrobek (1992), Patrycja Mikołajec (1997), Julia Bartoszek (2001), Agata Paszek (2001), Kinga Krawczyk (2002), Nadia Kloczkowska (2003), Anna Kubiak (2004), Laura Kałużny (2004), Weronika Tomczak (2004) i Kamila Pustelnik (2004)

« powrót

ZAPOWIEDZI

PUBLICYSTYKA

"Musimy przetrwać"

Wyjazdowym sobotnim meczem z KKTS Krosno jastrzębskie tenisistki stołowe rozpoczną kolejny sezon w I lidze południowej. W minionym, podobnie jak w kilku poprzednich, pingpongistki z Hali Omega lokowały się w dolnych częściach tabeli, często dość rozpaczliwie walcząc o utrzymanie. Jastrzębski tenis stołowy ma wspaniałe tradycje, ale obecnie nie jest zbyt "różowo". Jak się okazuje, z powodu błędów we wniosku do Urzędu Miasta, klub musi przetrwać bieżący rok niemal wyłącznie dzięki środkom własnym. O zagrożeniach z tego wynikających mówi prezes JKTS Jastrzębie, Roman Fajkus.

 

- W minionym sezonie JKTS Jastrzębie ponownie utrzymał się w pierwszej lidze. Jak wygląda sytuacja w klubie?
Roman Fajkus (prezes JKTS) - Bieżący rok traktujemy jak czas, który musimy przetrwać. Nie mamy żadnych środków z miasta z uwagi na błędy formalne w naszym wniosku do konkursu na szkolenie dzieci i młodzieży. Nie dopilnowałem paru spraw, łącznie z jakimiś zaświadczeniami, a zmieniło się prawo. Zabrakło dosłownie jednej kartki i innego podpisu oraz jednego zaświadczenia. Odrzucono nasz wniosek, ale nie możemy mieć pretensji do Urzędu Miasta. Są określone zasady, których należy przestrzegać. Stało się, trudno. Nie ukrywam, że kiedy zorientowałem się, jak wygląda sytuacja, to byłem zdruzgotany.

 

- To jakim cudem działacie do dziś?
- Przetrwaliśmy już osiem miesięcy, zatem najgorsze chyba za nami. Cóż, ratowałem klub własnymi, prywatnymi pieniędzmi.

 

- To musiało Pana sporo kosztować.
- Musieliśmy przyjąć, i to dosłownie, takie działania jak gdyby był czas wojenny, czyli wydajemy pieniądze wyłącznie na to, co jest absolutnie konieczne. Jak to bywa w takich sytuacjach, nieszczęścia chodziły parami. Nawet kiedy liczyliśmy, że uda się zaoszczędzić na arbitrach, bo być może choć jeden z nich nie przyjedzie, to jak na złość, zawsze przyjeżdżał ich komplet.

 

- Zapewne najwięcej kosztowały Was wyjazdy. Jakie to sumy?
- Jeśli mecz jest u nas, to musimy zapłacić 300 zł za sędziów. Jeżeli z kolei gramy na wyjeździe, to trzeba wydać pieniądze na paliwo. Taka podróż do Krosna to suma rzędu 400 zł. Do tego dochodzi posiłek na miejscu, bo przecież zawodniczki muszą coś zjeść. Skromnie licząc, jeden wyjazd to co najmniej 600 zł. Ponadto nasze reprezentantki jeżdżą na turnieje różnego rodzaju. Tam należy dodatkowo wnieść wpisowe. Nie są to wielkie sumy jednostkowo, ale jeśli popatrzymy na to globalnie, to głowa może rozboleć.

 

- Musi Pan kochać ten sport.
- No chyba tak. Być może w pewnym sensie spłacam dług tej dyscyplinie. Tenis stołowy dał mi bardzo wiele w sensie mentalnym i moralnym. Ukształtował mój charakter i pomógł pokonać kompleksy. Nauczyłem się dzięki niemu zarówno przegrywać, jak i wygrywać. Sport zawiera w sobie swego rodzaju kodeks honorowy. Poza tym, to dzięki tenisowi przeżyłem wiele przygód i pojechałem w miejsca, w których bym się bez sportu nie znalazł. Jako młody zawodnik byłem przykładem takiego „konia, który nauczył się grać”. Zdolniejsi ode mnie odchodzili, a ja zostawałem. Wyrobiłem sobie nazwisko w środowisku. W Żorach przeszedłem drogę od szeregowego zawodnika do prezesa klubu, a później wygrałem wybory na prezesa Śląskiego Związku Tenisa Stołowego, wygrywając jednogłośnie, czyli jednym głosem (śmiech), z wiceprezesem Polskiego Związku Tenisa Stołowego. Potem, w 1995 roku, zaangażowałem się w JKTS Jastrzębie, który był na skraju upadku. Tu też przeszedłem drogę od szeregowego zawodnika do prezesa klubu Tyle lat pracy dla jastrzębskiego klubu dało mi wiele satysfakcji, choć i sporo nerwów tu straciłem. To jest ogromna radość, gdy obserwuje się młodziutką zawodniczkę, która dorasta i uczy się wszystkiego po kolei, aż do wieku seniora.

 

- Chyba, że trafi się Beata Adamaszek.
- Beata wychowała się u nas. To w Jastrzębiu wszystkiego się nauczyła. W zeszłym roku zadzwoniła do mnie z życzeniami urodzinowymi i przeprosiła za tamtą niemiłą sytuację. Pal diabli, było minęło. Związałem się z JKTS na dobre i na złe. Zrobię wszystko, aby klub przetrwał i na pewno przetrwa.

 

- Jak wobec tego będzie wyglądał nowy sezon w Waszym wykonaniu wobec takich problemów? Jak będzie wyglądała kadra?
- Odchodzi od nas Karolina Miklar, która rozpoczyna studia. Dostała się na prawo, a to o czymś świadczy. Również o nas to wiele mówi. Przecież to nasze podopieczne z czasem wyrastają na tak wszechstronnie utalentowane osoby. Wcześniej na studia poszły Joanna Żyła czy Natalia Paluch.

 

- Ale nasze mistrzynie, Alina Zborowska i Dorota Paluch, zostają?
- Tak. Czy się utrzymamy? Będzie ciężko tym bardziej, że drużyny w naszej lidze solidnie się wzmocniły. Nawet beniaminek, jakim jest Cukrownik Chybie, zaangażował doświadczoną Jolantę Pękałę oraz gamę zawodniczek z Mysłowic. Silny będzie też Lublin. Zobaczymy. Naszym najważniejszym celem jest przetrwanie. Jest mi przykro z powodu błędów we wniosku do Urzędu Miasta, ale czasu już nie cofnę. Ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi.

 

- Kiedyś powiedział Pan, że nawet jeśli JKTS pożegna się z pierwszą ligą, to tragedii nie będzie.
- Kilka dekad temu ten klub był mistrzem Polski, podobnie jak Górnik Zabrze w piłce nożnej. Ale czasy się zmieniają. Hala Omega była kiedyś pięknym, nowoczesnym obiektem, a dziś... każdy widzi. Nawet w Łaziskach mają piękną i nowoczesną halę, gdzie grają w tenisa stołowego. Z tego względu coraz trudniej jest przyciągnąć do nas poważne imprezy sportowe. Jeśli ktoś ma do wyboru Kraków i Jastrzębie, to wiadomo, co wybierze. U nas nie dość, że Omega się sypie, to zamknięto restaurację Poker, gdzie mogliśmy zapraszać naszych gości, a także Hotel Diament. Tym samym nie ma w mieście gdzie zakwaterować większej ilości osób z innych klubów za umiarkowane pieniądze. Wszystko to obniża atrakcyjność Jastrzębia, a co za tym idzie, nie możemy organizować turniejów i na tym zarabiać. To kolejny cios. Nasze możliwości są takie, jakie są.

 

- Przetrwacie?
- Przetrwamy. Będziemy robili wszystko, co w naszej mocy. Jest ciężko.

 

- Chwała Panu za to, że angażuje w klub sporą ilość własnych pieniędzy.
- Ja nie potrzebuję ani chwały, ani poklasku. To jest odpowiedzialność. Odrzucony wniosek przecież sam napisałem. Przedstawiałem problem JKTS w Urzędzie Miasta, ale budżet jest taki, jaki jest i nic nie udało się wskórać. Mam świadomość, że finanse miasta nie są nieograniczone.

 

- Zatem JKTS Jastrzębie można życzyć... przetrwania?
- Tak. Następnym razem będę mądrzejszy. Nauka nie poszła w las. Chciałbym, aby w klubie było o wiele lepiej, ale na razie jest bardzo ciężko. Trzeba zapierniczać, aby tego nie zmarnować. JKTS Jastrzębie istnieje już magiczne 44 lata i na pewno istnieć będzie nadal.

 

Mariusz Gołąbek

KOMENTARZE

  • Joanna Kienast | 23/10 godz. 13:45

    Panie Romanie jestem podobnego zdania co Pan tzn ten co nic nie robi,nie popełnia błędów- najlepszym się zdarza :). Z drugiej strony urzędnik nie powinien przyjmować wniosku z błędami(ewentualnymi brakami). Klub przetrwa,bo stoją za nim ludzie z wieloletnim doświadczeniem i co najważniejsze z pasją. Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki. Wychowanka klubu JKTS Jastrzębie.

  • jasnet.pl | 14/09 godz. 14:38

    Komentarze do tego tekstu zostały wyłączone!
    Minął okres dodawania komentarzy.

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies
Zamknij X