Dzisiaj jest: piątek, 17 maja 2024   Imieniny: Brunon, Sławomir, Weronika

więcej ›

SPORT

PUBLICYSTYKA

Nasz pierwszy olimpijczyk

Jeszcze tylko tydzień. Czekaliśmy na to całe cztery lata. Jeszcze tylko siedem dni... Miliony fanatyków sportu odliczają czas do rozpoczęcia kolejnych igrzysk olimpijskich. Tym razem los rzucił nas do Londynu. Stolica Anglii po raz trzeci w historii gościć będzie najlepszych atletów świata. Fenomen najważniejszej imprezy ludzkości w 2012 roku. Pięć kółek w różnych kolorach, ponad dwieście reprezentacji, miliardy widzów i idee barona de Coubertain przyćmiewane przez ogromne sumy pieniędzy z wieloma zerami. Tym żyje cały glob i nie inaczej będzie w Jastrzębiu Zdroju. Niewielkim mieście, które również doczekało się swoich reprezentantów na igrzyskach. Kto był pierwszym z nich? Starsi bez problemu odpowiedzą - Henryk Średnicki, którego wielu z nich podziwiało w starej Hali Widowiskowo-Sportowej. A młodzi? Większość dzisiejszych trzydziestolatków nie pamięta nawet ostatniego medalu olimpijskiego w boksie...

 

Nazwisko Średnicki niewiele mówi przeciętnemu młodemu sympatykowi sportu z naszego miasta. No, chyba że jest fanem pięściarstwa, i to nie tylko przy okazji walk Tomasza Adamka. Tymczasem ten człowiek był jednym z najwybitniejszych polskich bokserów i jedynym w historii, który ma tytuł mistrza świata. Wywalczył też złote medale mistrzostw Polski i Europy, ale zabrakło podium na igrzyskach. Tym niemniej Średnicki był pierwszym reprezentantem Jastrzębia Zdroju na tej najbardziej prestiżowej z imprez sportowych i nie tylko. To było dokładnie trzydzieści dwa lata temu w Moskwie, na tej pamiętnej olimpiadzie, gdy Władysław Kozakiewicz pokazał radzieckiej publiczności, co myśli o jej gwizdach... Halo, autorze, jak to w Moskwie? A Montreal? Średnicki wraz z Andrzejem Biegalskim walczyli przecież cztery lata wcześniej! Prawda. Sam Biegalski na naszych łamach opowiadał o swoim nieudanym występie w Kanadzie. Był jednak wówczas zawodnikiem Legii Warszawa, natomiast Średnicki walczył w barwach GKS Tychy. Obaj zaczęli boksować w Jastrzębiu dopiero w 1977 roku. Stąd jako pierwszego sportowca, który w barwach klubu z naszego miasta pojechał na olimpiadę, wypadałoby traktować właśnie Henryka Średnickiego z roku 1980. Jeśli jest inaczej i Średnicki lub Biegalski przeszli do GKS Jastrzębie już po Mistrzostwach Polski w Poznaniu (2-9 maja), ale przed samymi igrzyskami w Montrealu (17 lipca - 1 sierpnia), niżej podpisany prosi o korektę. Na chwilę obecną dostępne źródła wskazują, że w 1976 roku obaj pięściarze reprezentowali inne kluby.

 

Henryk Średnicki urodził się w 1955 roku w Siemianowicach. Choć był nikczemnej postury, bo mierzył niecałe 160 cm wzrostu i ważył mniej niż 50 kg, szybko trafił do sportu. Dużo ćwiczył i wyróżniał się atletyczną sylwetką. Zaczynał od podnoszenia ciężarów, ale w wieku piętnastu lat zlał kilku gości, którzy napadli na jego brata. To zaważyło na decyzji o postawieniu na boks w miejscowym Górniku Siemianowice. W aspekcie walk ulicznych mały dopisek - wielu nie doceniało umiejętności Średnickiego właśnie ze względu na wzrost i wagę. Cóż, popełniali duży błąd niczym Marcin Daniec w kultowym skeczu o „Andrew” Gołocie, przy czym w ich przypadku niewielki wzrostem „kogut” nie wstrzymywał wymierzonego już ciosu. Robił na tyle dobre wrażenie, że w wieku dziewiętnastu lat przeszedł do GKS Katowice, który na kilkadziesiąt lat wchłonął słynnego Kleofasa. 1974 rok był przełomowy w karierze młodziana. W marcu w Gdańsku zdobył tytuł mistrza Polski w wadze papierowej (do 48 kg), a w sierpniu pojechał na pierwsze pięściarskie mistrzostwa świata na Kubę. W Hawanie specjalnie nie zawalczył, odpadając w eliminacjach. Rok później, już jako zawodnik GKS Tychy, obronił we Wrocławiu tytuł mistrza kraju, pokonując w finale naszego Jerzego Dominika. Kilka miesięcy później wystąpił na słynnych mistrzostwach Europy w Katowicach, gdzie niespodziewanie złoty medal zdobył Andrzej Biegalski pokonując w finale najcięższej kategorii wagowej Rosjanina Wiktora Uljanicza. Sam Średnicki dotarł do ćwierćfinału w swojej papierowej, w którym musiał uznać wyższość mistrza olimpijskiego z Węgier.

 

Rok 1976 oznaczał igrzyska w Montealu, ale przedtem nasz bohater w barwach tyskiego GKS po raz trzeci wywalczył mistrzostwo Polski, tym razem w Poznaniu. Niestety, sama olimpiada mu nie wyszła. Po zwycięstwie z Luisem Curtisem z USA o włos przegrał z Koreańczykiem z Północy, Li Byong Ukiem, który tym samym awansował do ćwierćfinału, a potem zdobył srebrny medal. Następnie w życiu Średnickiego nastąpiły dość poważne zmiany. Po pierwsze - przeszedł z GKS Tychy do GKS Jastrzębie i to w tych barwach zyskał życiową formę. A po drugie - zaczął zmieniać kategorię wagową. Od tej pory przez kilka kolejnych lat (z jednym wyjątkiem, o którym poniżej) będzie rywalizował w muszej (do 51 kg). W marcu pojechał na kolejne mistrzostwa Polski do Sosnowca, ale tym razem musiał zadowolić się „zaledwie” srebrem. Po pokonaniu Stanisława Syjuda (Carbo Gliwice), Zdzisława Lipińskiego (Miedź Legnica) i Antoniego Różnickiego (BKS Bolesławiec), musiał uznać wyższość Ryszarda Czerwińskiego ze Stali Stocznia Szczecin. Warto wspomnieć, że na tej imprezie jedyne złoto dla GKS Jastrzębie wywalczył Bolesław Nowik. W niecałe dwa miesiące po zawodach w Sosnowcu Średnicki pojechał do Halle w NRD (dla młodszych - było takie państwo - wschodnie Niemcy, gdzie produkowano trabanty, wartburgi i słynne sportsmenki o posturze Pudziana, których lekkoatletyczne rekordy świata nierzadko trzymają się do dzisiaj). W tymże Halle odbywały się mistrzostwa Europy i to tu Średnicki odniósł swój pierwszy wielki sukces na arenie międzynarodowej. Czas na wyżej wspomniany wyjątek, bo na ten jeden turniej Średnicki powrócił do kategorii papierowej (do 48 kg). Polak kolejno pokonał: Turka Mustafę Glenca, Czecha Vaclava Hornaka, Irlandczyka Philippe Sutcliffe i, w finale, Bułgara Georgi Georgiewa, po czym sięgnął po złoto. W tym samym roku osłodził sobie porażkę w finale indywidualnych mistrzostw Polski i wraz z kolegami z GKS Jastrzębie zdobył drużynowe mistrzostwo kraju.

 

W glorii mistrza Europy przystępował do kolejnego sezonu, najlepszego w swoim pięściarskim życiu. W marcu 1978 roku bez większych problemów w Krakowie wywalczył tytuł mistrza Polski w wadze muszej (to pierwszy tytuł w tej kategorii), a w maju pojechał do Belgradu, gdzie zorganizowano mistrzostwa świata. Na poprzednich, w Hawanie, wyszło tak, jak wyszło. W Jugosławii miało być inaczej i... było! W eliminacjach na drodze Czech Hornak, znany z Halle. 5:0 i do widzenia. Ćwierćfinał - taki sam rezultat po walce z Węgrem Sandorem Orbanem. W półfinale czekał faworyt, Aleksandr Michajłow z ZSRR. A tu znów 5:0. Wreszcie finał, gdzie dotarł również Kubańczyk Hector Ramirez. Kto wie cokolwiek o boksie, rozumie, co oznacza Kuba. Goście wygrywali wszystkie (za wyjątkiem jednej, w 1989 roku byli gorsi tylko od ZSRR) klasyfikacje medalowe mistrzostw globu od 1974 do 1997 roku. Ale co to dla faceta z Jastrzębia w pełnym gazie? Wynik 4:1 mówi sam za siebie. To było właśnie to jedyne, historyczne mistrzostwo świata dla Polaka w boksie. Zdobył je człowiek, który na co dzień ubierał koszulkę z napisem GKS Jastrzębie. W 1979 roku Średnicki podtrzymał świetną formę, broniąc w Łodzi tytułu mistrza kraju (drugie złoto dla Jastrzębia wywalczył Biegalski), a następnie w Kolonii - zdobywając mistrzostwo kontynentu (dwa lata wcześniej walczył w innej wadze). Na rozkładzie w RFN miał Turka Nuriego Eroglu, Rosjanina Aleksandra Dugarowa i Rumuna Daniela Radu. Był jedynym Polakiem, który na tym turnieju dotarł do finału.

 

Nadszedł przełomowy rok 1980. Przełomowy dla Polski z wiadomych powodów. Przełomowy dla ruchu olimpijskiego z uwagi na bojkot igrzysk przez Stany Zjednoczone (gdy w Waszyngtonie nagle przypomniano sobie o prawach człowieka w Afganistanie), Kanadę, Japonię, RFN, Chiny i kilkadziesiąt  innych państw. Warto jednak pamiętać, że nie był to pierwszy bojkot olimpiady na tak szeroką skalę. W 1976 roku na zawody w Montealu nie przyjechali sportowcy z Afryki (za wyjątkiem Senegalu i Wybrzeża Kości Słoniowej) oraz Chiny. Tym niemniej bojkot igrzysk w Moskwie przez „pierwszy świat” spowodował retorsje w postaci bojkotu olimpiady przez „drugi świat” w Los Angeles w 1984. Sytuacja unormowała się dopiero w Seulu. I wreszcie rok 1980 był przełomowy dla samego Henryka Średnickiego, którego kariera właśnie wtedy zaczęła się powoli, acz nieubłaganie staczać ze szczytu. Do Moskwy reprezentant Polski i GKS Jastrzębie jechał jako faworyt do złota, choć w majowych mistrzostwach kraju odpadł w półfinale, przegrywając ze wspomnianym wyżej Czerwińskim z Czarnych Słupsk. Igrzyska rozpoczęły się 19 lipca, świat zobaczył maskotkę zawodów Miszę oraz krzaczaste brwi Leonida Breżniewa, posłuchał Muslima Magomajewa śpiewającego „Stadion moich snów” i się zaczęło. Średnicki bez walki przeszedł 1/16 finału, a 26 lipca rywalizował w 1/8 finału z Zambijczykiem Webbym Mwango i pewnie wygrał 5:0. 29 lipca w ćwierćfinale czekał na niego reprezentant gospodarzy, Ukrainiec z Doniecka, młodszy o cztery lata Wiktor Miroszniczenko. Niestety, Średnicki zawiódł. Nie dołożył do swojego pięknego dorobku medalu olimpijskiego. A Miroszniczenko? Dotarł do finału, gdzie przegrał z Bułgarem Petarem Lesowem. Później zdobył jeszcze mistrzostwo Europy i wicemistrzostwo świata. Średnicki wrócił do Jastrzębia, ale w barwach naszego klubu nie zdobył już nic cennego. W 1982 roku odszedł do Górnika Sosnowiec, gdzie udało mu się odbudować formę i zdobyć mistrzostwo Polski w Zabrzu, tym razem w wadze koguciej (do 54 kg), po drodze rewanżując się między innymi Czerwińskiemu, który wtedy boksował dla Pogoni Szczecin.

 

Po jakimś czasie Średnicki zakończył bogatą karierę. Bogatą zarówno w sukcesy, jak i... aspekty pozasportowe, o czym do dziś wspominają niektórzy kibice boksu w naszym mieście, mając na myśli imprezową grupę w pięściarskiej sekcji GKS Jastrzębie. Zagrał w filmie „Ring” obok Zbigniewa Buczkowskiego („Henia Lermaszewskiego”) i Ryszarda Kotysa („Paździocha”). Pracował na kopalni, ale z powodów zdrowotnych musiał zrezygnować z roboty. Podejrzewano nawet raka, ale na szczęście były to schorzenia nieco mniejszego kalibru, które udało się wyeliminować za pomocą operacji. Imał się różnych zajęć, między innymi pracował jako barman. Człowiek, który walczył przed obliczami Fidela Castro na Kubie i ludożercy Idi Amina w Ugandzie, który poza tymi wszystkimi wymienionymi wyżej mistrzostwami wygrywał Turniej im. Feliksa Stamma czy prestiżowy TSC w Berlinie (gdzie swego czasu triumfował mieszkający do dziś na „Szóstce” Krzysztof „Kuraś” Michałowski), który zdobył dla Polski jedyne w historii mistrzostwo świata w boksie, musiał nalewać piwo ludziom, co to parę dekad wcześniej mieli go za sportowego boga. Na dodatek ktoś podobno ukradł mu ten, tak cenny, medal z Belgradu... Skąd my to znamy? "Kurasiowi" też podprowadzono z mieszkania pamiątkę największego sportowego sukcesu.

 

Henryk Średnicki jest doskonałym przykładem na to, jak „komuna” podchodziła do boksu. Z jednej strony nakłady na pięściarstwo były nieporównanie większe niż dziś. Kluby były silne, a zawodnicy co rusz przywozili medale. Szans na boksera pokroju zmarłego przed paroma dniami Jerzego Kuleja po prostu nie ma. Ale była też druga strona. Średnicki bez zezwolenia władz lub... ucieczki z kraju nie miał możliwości na przejście na prawdziwe, światowe zawodowstwo, za którym kryły się realne pieniądze, a nie ruble transferowe. W końcu parę lat temu ktoś poszedł po rozum do głowy i przyznano mu niewielką rentę, z której żyje do dziś. Średnicki wziął się za trenowanie młodych, a jego imieniem nazwano turniej bokserski w Siemianowicach. Nie zapomnijmy o nim również w Jastrzębiu Zdroju. To nasz pierwszy olimpijczyk.

 

Źródła: amateur-boxing.strefa.pl, sosnowiec.naszemiasto.pl, 06kleofas.pl.

 

Zdjęcie: Marcin Ptak - autografy.net.

 

Mariusz Gołąbek

KOMENTARZE

  • jasnet.pl | 17/05 godz. 18:11

    Bądź pierwszy! Wyraź swoją opinię!

  • jasnet.pl | 20/07 godz. 15:49

    Komentarze do tego tekstu zostały wyłączone!
    Minął okres dodawania komentarzy.

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies
Zamknij X