Dzisiaj jest: wtorek, 21 maja 2024   Imieniny: Donat, Tymoteusz, Walenty

więcej ›

SPORT

PUBLICYSTYKA

Z "Białym Misiem" nad Bałtykiem

- Macie pojechane pod kopułą - po raz kolejny usłyszeli od członków swoich rodzin reprezentanci Jastrzębskiego Klubu Morsów "Biały Miś", który poinformowali bliskich o zamiarze wyjazdu na kolejny Międzynarodowy Zlot Morsów w Mielnie. Ten nadmorski kurort już po raz ósmy gościł fanatyków kąpieli zimnowodnych z całego świata. I tym razem nie mogło zabraknąć nad Bałtykiem "Białych Misiów". Dziesięć godzin w autobusie w jedną stronę tylko po to, aby na miejscu spędzić niecałe trzy dni, wykąpać się w lodowatym morzu, zmagać się zimnym i nieprzyjemnym piaskiem i kamieniami, a na dodatek... chodzić po ogniu. A po wszystkim kolejne dziesięć godzin na drogę powrotną... W takiej sytuacji trudno nie potwierdzić, że należy dysponować solidną dawką pozytywnego szaleństwa, aby być prawdziwym "Białym Misiem".

 

 

 

 

 

 

 

 

VIII Międzynarodowy Zlot Morsów przewidziany był na 11-13 lutego 2011 roku. Nad Bałtyk pojechało tym razem pół setki członków klubu. Wyruszyli "wesołym autobusem" w czwartkowy wieczór. Na miejscu zameldowali się przed południem dnia następnego. "Rybka na mieście" celem uzupełnienia pierwiastków śladowych, a następnie przywitanie z morzem. Tym razem bałtyckie fale nie sprawiły na "Misiach" tak wielkiego wrażenia, jak przed rokiem. Pogoda przypominała tą, która panowała w Mielnie dwa lata temu, gdy jedynym problemem okazywał się niezwykle silny wiatr. A jak było przed dwunastoma miesiącami? Śnieg, śnieg, śnieg i dla odmiany... śnieżyca. Morze wyrzucało z siebie lodowe kry, a kąpiel odbywała się pośród lodowej kaszy, czyli lodu zmieszanego z solą. Tym razem w Mielnie, podobnie jak w całej Polsce, zabrakło śniegu. Temperatura wahała się wokół zera stopni, choć nocą spadała nawet do minus dziesięciu. Zatem warunki do kąpieli niemal idealne. W takiej sytuacji do kąpieli dali się przekonać ci, którzy wcześniej nie mieli czynnego kontaktu z morsowaniem, pomagając jedynie przy kwestiach organizacyjnych w klubie. Nie zabrakło zatem debiutantów, a w zasadzie... debiutantek. Ale o tym później. Jeszcze w piątek z możliwości kąpieli mimo porywistego wiatru skorzystała część członków klubu. Morskie bałwany zalewały charakterystyczne białe czapeczki, ale "Misie" nie dały się żywiołowi i odważnie brnęły dalej.

Tego samego dnia w ośrodku "Krokus" w Unieściu, gdzie podobnie jak przed rokiem kwaterę urządzili sobie jastrzębianie, odbyła się bardzo sympatyczna impreza, która trwała do późnej nocy. Zachwytu zabawowymi gośćmi, którzy fantastycznie potrafią imprezować we własnym towarzystwie, nie kryli nie tylko właściciele "Krokusa", ale też dwuosobowy zespół, który przygrywał "Misiom" i ich towarzyszom z innych klubów. Warto bowiem wiedzieć, iż tegoroczny Zlot, choć w ostatecznym rozrachunku cieszył się większą popularnością, jeśli chodzi o niedzielne wejście do morza (to, które transmitują wszystkie telewizje), ogólnie był imprezą bardziej kameralną. Przed rokiem "Biały Miś" trafił do "Krokusa" przez przypadek i nie krył zawodu, iż nie będzie mógł uczestniczyć w imprezie integracyjnej na wielkiej hali w Mielnie. W tym roku było odwrotnie. To organizatorzy Zlotu apelowali do jastrzębian, aby dołączyli do zabawy na wielkiej hali. - Bezskutecznie, czego nie żałujemy, bo zabawa w "Krokusie" zarówno w piątek, jak i sobotę była naprawdę pierwszorzędna - mówili członkowie klubu. Późnym wieczorem część "Białych Misiów" postanowiła jeszcze raz przywitać się z morzem, które na godzinę przed północą pokazywało swoją prawdziwą siłę. Woda całkowicie zakryła plażę, a bałwany podmywały nawet schody prowadzące na piasek. Wichura była tak potężna, że utrzymanie równowagi stojąc czołem do kierunku wiatru stanowiło nie lada wyzwanie.

Sobota, 12 lutego to dla Jastrzębskiego Klubu Morsów "Biały Miś" kulminacyjny dzień VIII Zlotu Morsów. To na ten dzień członkowie i sympatycy planowali uroczystą klubową kąpiel w lodowatym Bałtyku. Przed południem na plażę udało się pół setki "Misiów", w tym dwie debiutantki. - No, w końcu się zdecydowałaś! - usłyszała o znajomego jedna z nich. - Ech, chyba kompletnie zwariowałam... - odpowiedziała z obawą. Strach była spory. "Misie" przebierały się w ośrodku i na odległą o kilkaset metrów plażę docierały biegiem, aby po drodze rozgrzać zmarznięte kończyny. Wiatr, który choć w porównaniu z piątkiem nieco zelżał, nadal nie pozwalał na skuteczne dogrzanie organizmu intensywnym treningiem. Ale jak trzeba, to trzeba. Na plażę jastrzębianie zabrali należące do ośrodka... leżaki. - Wyszło słońce, więc idziemy się opalać - zawyrokował jeden z niosących sprzęt. Istotnie wyszło, ale przy temperaturze zero stopni to żaden bonus. Najpierw intensywny bieg, a następnie przysiady i pompki. Potem kilka pamiątkowych zdjęć autorstwa mistrza fotografii Sebastiana. Nie zabrakło również mistrza kamery, Wojtka, który zasłynął niedawno filmem pod tytułem "Projekt Śruba", który można znaleźć na Youtube. Po rozgrzewce pięćdziesiąt "Misiów" wbiegło do morza. - Jazda! Jedziemy! - okrzyki tonęły wśród szumu wzbudzonych przez silny wiatr fal. Idziemy coraz dalej, aby móc zanurzyć się po szyję. Ale po minucie brnięcia w odmęty zamarzają nogi. Ale jak trzeba, to trzeba. Nasze debiutantki dzielnie znoszą walkę z falami. Dzielne dziewczyny! Wychodzimy i byle pobiegać. Drugie wejście po kilku minutach to już sama przyjemność. Ciało przechodzą dreszcze i czuć wspaniałą rześkość. Krew krąży coraz szybciej, a odczuwający jeszcze trudy autobusowej podróży organizm otrzymuje potężnego kopa energii. Wychodzimy, biegamy i wtedy myślimy o kolejnej serii pamiątkowych zdjęć, również tych bardziej efektownych, na falochronach oraz na wspomnianych już leżakach. Te szczególnie zapadną uczestnikom w pamięć. Później można wejść trzeci raz. Jest pięknie. Po kilkunastu minutach lodowatego szaleństwa można wracać do ośrodka.

Sobotnie popołudnie "Misie" poświęciły na odwiedzenie głównej siedziby Zlotu, gdzie miały okazję do wzięcia udziału w różnego rodzaju konkursach. W tym roku jednak zabrakło szczęścia i umiejętności, aby zmieścić się na podium. Tym niemniej jastrzębianie zapisali na swoje konto inne sukcesy. Przede wszystkim dwoje członków klubu... wzięło ślub. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pani młoda przyjechała na Zlot z mężem, a zaraz po ślubie do swojej żony w Jastrzębiu dzwonił... pan młody. Opuszczony przez pannę młodą prawdziwy małżonek nie zasypywał jednak gruszek w popiele i cieszył się wolnością przez kolejne dwadzieścia cztery godziny, bowiem małżeństwo zawarte na Zlocie ważne jest tylko w Mielnie i okolicach. Tego popołudnia i wieczoru kilkoro "Białych Misiów" dokonało jeszcze jednej wiekopomnej rzeczy. Otóż członkowie klubu wzięli udział w szkoleniu w... chodzeniu po rozżarzonych węglach. Najpierw należało przejść przez czterometrowy odcinek złożony z gorących węgli, a następnie przez kolejny o podobnej odległości złożony dla odmiany z... płonących rozżarzonych węgli. Ci, którzy mieli okazję tego wcześniej dokonywać przekonywali, że całym problemem przy przejściu przez ogień jest... głowa. To psychika nie pozwala człowiekowi na nadepnięcie na gorący węgiel. Podobnie jak psychika nie pozwala mu na wejście do lodowatej wody... Dlatego tak wielu członków klubu nie wystraszyło się ognia i przeszło tą próbę. Niektórzy trochę się poparzyli, ale nikt nie żałował niesamowitego przeżycia. Ponadto jako widzowie mogli obserwować popisy miejscowego klubu, który tańczył z kulami ognia. Drugi dzień minął zatem pod znakiem ognia i zimna, a także kolejnej wspaniałej zabawy w "centrum dowodzenia" w "Krokusie", gdzie "Biały Miś" nawiązał bardzo przyjazne relacje z członkami klubu morsów z czeskiej Jihlavy. Po kilku godzinach imprezy niektórzy członkowie "Białego Misia" praktycznie mieli zapewniony czeski paszport.

Niedziela zawsze wzbudza ambiwalentne uczucia uczestników Zlotu. Z jednej strony wszyscy radują się na okoliczność uroczystego przemarszu ulicami Mielna oraz kąpieli w Bałtyku wraz z tysiącem innych fanatyków lodowatego szaleństwa. Z drugiej jednak niedziela to ostatni dzień imprezy, pod koniec którego należy żegnać się z Mielnem i marzyć o kolejnym Zlocie. Tak było i tym razem. "Białe Misie" wraz z innymi klubami pojawiły się w okolicach mieleńskiej hali około godziny dziesiątej. Jastrzębianie tradycyjnie mieli ze sobą klubowy baner oraz maskotkę białego misia. "Biały Miś" porzucił jednocześnie pomysły na specyficzne stroje i postanowił po raz kolejny zaprezentować się po "olimpijsku", czyli w klubowych trykotach. Barwy miasta Jastrzębie to zieleń, czerń i biel, zatem zielono-czarnym polarom towarzyszyły, jak zawsze, charakterystyczne białe czapeczki z uszkami. Ponadto w gronie "Białych Misiów" szedł Neptun z widłami oraz... śmierć, bo za nią przebrał się opuszczony przez pannę młodą małżonek. W rytmach samby, rumby oraz "cucu rucucu paloma" morsy dotarły na plażę, gdzie w samo południe grubo ponad tysiąc osób wpadło w morskie odmęty. Jak na zawołanie organizatorów umilkł wiatr, zatem luksus niedzielnej kąpieli przypominał ten, jakim "Białe Misie" dysponują na Kąpielisku "Zdrój" przy ul. Witczaka. Wśród "Misiów" nie zabrakło sobotnich debiutantek, które tym razem weszły do wody niczym profesjonalistki.

VIII Międzynarodowy Zlot Morsów w Mielnie zakończył się tradycyjnie pełnym sukcesem. Jastrzębski Klub Morsów "Biały Miś" dumnie reprezentował na nim miasto Jastrzębie Zdrój. W zielono-czarnych polarach i białych czapeczkach "Biały Miś" godnie przyznawał się do tego, skąd pochodzi, choć samo miasto niespecjalnie "przyłożyło rękę" do tego wyjazdu. Na szczęście z pomocą przyszli... tajemniczy sponsorzy, którym władze klubu serdecznie dziękują. Szkoda tylko, że w okresie przed wyborami "Białe Misie" usłyszały tak wiele obiecanek, z których tak niewiele zostało zrealizowanych. Ale to jest nieważne, jak mawia często jeden z członków klubu. Najważniejsze jest to, że w Jastrzębskim Klubie Morsów "Biały Miś" zebrało się grono naprawdę lubiących się ludzi, którzy chcą działać razem i razem realizować swoje zimowe pasje. Niezależnie od tego, czy ktoś chce się... ogrzać w cieple popularności morsowania.

Galeria zdjęć z VIII Międzynarodowego Zlotu Morsów w Mielnie (Fot. Sebastian Guzy)>>>

 

Mariusz Gołąbek

KOMENTARZE

  • jasnet.pl | 21/05 godz. 07:34

    Bądź pierwszy! Wyraź swoją opinię!

  • jasnet.pl | 24/02 godz. 00:00

    Komentarze do tego tekstu zostały wyłączone!
    Minął okres dodawania komentarzy.

Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszego serwisu. Pliki cookie pozwalają na poznanie twoich preferencji na podstawie zachowań w serwisie. Uznajemy, że jeżeli kontynuujesz korzystanie z serwisu, wyrażasz na to zgodę. Poznaj szczegóły i możliwości zmiany ustawień w Polityce Cookies
Zamknij X