Diabelska pobudka na osiedlu
Wracasz zmęczony z szychty, marząc tylko o jednym. Chcesz przyłożyć głowę do poduszki i zapomnieć o całym świecie. Jest wczesny poranek, na osiedlu panuje idealna cisza. Czujesz, jak kleją ci się powieki, twoje ciało potrzebuje snu. Wreszcie odpływasz z błogim uśmiechem na twarzy. Nagle charakterystyczny dźwięk przeszywa wszystkie zmysły. Jakby do pokoju wleciała kolonia szerszeni, krążąc wokół twojej głowy. Czy to koszmarny sen? Półprzytomny zrywasz się z pościeli, podbiegając do okna. Po chwili wszystko się wyjaśnia.
„Cholerni kosiarze zmysłów!” – głośne przekleństwo zastyga na twoich ustach. Pod blokiem widać osoby zajmujące się osiedlowym trawnikiem. Zamykasz okno i wracasz do łóżka. Już wiesz, że długo nie będziesz mógł usnąć...
Niestety, kłopoty ze snem to nie jedyny zarzut pod adresem firm zajmujących się wykaszaniem traw na osiedlach. Choć niewykluczone, że najczęściej podnoszony w rozmowach między ludźmi. Tym samym pytanie brzmi, czy można przejść obojętnie nad opiniami mieszkańców, którzy przekonują, że pobudka w wykonaniu „kosiarzy zmysłów” to iście diabelski pomysł?
Pewnego dnia do naszej redakcji zadzwonił zbulwersowany mieszkaniec, oświadczając uroczystym tonem, że chyba zwariuje. Jeśli nie dzisiaj, to na pewno za kilka dni, ale zwariuje. „Daj pan spokój! Włączają te swoje pożal się Boże kosiareczki, zatruwając człowiekowi życie. Była szósta z minutami, kiedy rozpoczęli koncert pod moim blokiem. Okna nie zamkniesz, bo duchota jak w piekarniku, więc najlepiej zainwestować w zatyczki do uszu. A nie łaska to zacząć pracę o dwie godziny później? Do domku się spieszy? Ja też mam prawo do wypoczynku!” – denerwował się dzwoniący mężczyzna.
Przedstawiciele spółdzielni mieszkaniowych stają w obronie firm zajmujących się utrzymaniem terenów zielonych. Zaś kwestię rozpoczęcia pracy przez koszących trawę kwitują jednym słowem – u p a ł y! „To też są ludzie! Chciałby pan w takiej temperaturze kosić trawę? Poza tym, nie przesadzajmy, latem nikt nie śpi do południa. A jeśli już, to takie osoby mają twardy sen!” – usłyszeliśmy w jednej ze spółdzielni.
„Z pewnością takie działanie stanowi formę zakłócania spoczynku nocnego. Jednak nie jest to wykroczenie w ścisłym tego słowa znaczeniu, zakładające, że sprawca działa z niskich pobudek społecznych. Tym samym, gdyby ktoś chciał ścigać takie osoby, pozostaje mu tylko droga cywilna” – wyjaśnia z kolei miejski strażnik.
Jednak nasz rozmówca wskazuje na poważniejszy problem związany z wykaszaniem traw. „Nie ukrywam, że najczęściej mieszkańcy zgłaszają uszkodzenia pojazdów mechanicznych, głównie chodzi o małe kamyki, które rysują lakier. Co prawda, straty spowodowane przez pracowników koszących trawę pokrywa ubezpieczenie, jednak skala tego procederu jest zauważalna” – podkreśla.
A co z uszkodzeniami ciała? Jeśli odbity rykoszetem „kamyk” trafi nas, nie daj Boże, w oko? Na ten temat statystyki, przynajmniej w Jastrzębiu-Zdroju, milczą zupełnie. To dobrze.
A teraz przenieśmy się na jastrzębskie osiedle, gdzie pojawiła się ekipa kosząca trawę. No cóż, efekty jej pracy, mówiąc delikatnie, pozostawiały wiele do życzenia. Zaś „krajobraz po bitwie” jest najdelikatniejszym określeniem, jakie przychodziło na myśl po wysłuchaniu tej relacji.
„Jak można było dopuścić do takich zaniedbań?!” – denerwował się pewien osiedlowy działacz, pokazując na uszkodzoną korę młodych drzewek. „Niektóre krzewy ścięto równo z ziemią!” – załamywał ręce.
„O, proszę zobaczyć, te zabezpieczenia na tujach pojawiły się zaledwie dwa dni temu, już po fakcie” – mężczyzna stanął przy niepozornych iglakach – „Tego palika jeszcze wczoraj tutaj nie było, musieli zrobić to do południa". I faktycznie, bezpośrednie sąsiedztwo budynku mieszkalnego, wyglądało jak wspomniany krajobraz po bitwie. Ale największe wrażenie robiły uszkodzenia na drzewkach, które, jak na ironię losu, zabezpieczono zapobiegliwie siatką. Na szczęście te dantejskie sceny rozegrały się wiele lat temu. To już niechlubna przeszłość, do której nie ma potrzeby wracać. Najważniejsze jest „tu i teraz”.
„Utrzymaniem letnim i zimowym zajmują się firmy wyłonione w drodze przetargu. Jeśli firma nie wywiązuje się z nałożonych na nią obowiązków, można odstąpić od umowy, natomiast postawą do tego nie może być wyłącznie nieskoszona trawa, ponieważ zakres zadań wykonawców jest znacznie szerszy. Procentowo, poprzez kontrolę, oceniane jest wykonanie rzeczowe i jakościowe, co stanowi podstawę do rozliczenia” – informował w swoim czasie Urząd Miasta w Jastrzębiu-Zdroju.
„Trawę koszą tak nisko przy ziemi, że prawie wyrywają ją z korzeniami. Potem trawnik przypomina leżące ugorem pole. Ja pamiętam jeszcze czasy, kiedy używano wyłącznie kos. I komu to przeszkadzało? Ale nie, przecież mamy dwudziesty pierwszy wiek, trzeba się pochwalić zdobyczami cywilizacji. Tylko, że mnie od tych zdobyczy boli głowa!” – starsza kobieta macha zrezygnowana ręką.
Jedno jest pewne, ręczne kosiarki będą kontynuować swój niepowtarzalny koncert. A więc do zobaczenia... usłyszenia o szóstej rano!
fot. archiwum
poniedziałek, 24 sie 2020, Damian Maj