Pandemiczny początek
Już tylko kilka dni do rozpoczęcia roku szkolnego. To będzie szczególny początek nauki. Początek pandemiczny, pod mocnym cieniem pandemii koronawirusa. To wielkie obawy dla całego środowiska szkolnego – uczniów, rodziców, pracowników oświaty i nią zarządzających. Jak wygląda sytuacja w placówkach jastrzębskich – mówi prezydent Anna Hetman
Była pani długoletnim nauczycielem, dyrektorem szkoły, a teraz jest pani prezydentem miasta, odpowiedzialnym również za sytuację tutejszej oświaty. Nie obawia się pani nadchodzącego roku szkolnego w sytuacji pandemii?
Oczywiście, że się obawiam. Obawiamy się nie mniej niż rodzice. Spoczywa na nas odpowiedzialność za tysiące dzieci i zostajemy z tą sytuacją w dużej mierze sami. Wytyczne z ministerstwa są nieprecyzyjne i ogólne, głównie zostawiają tę odpowiedzialność i decyzyjność po stronie dyrektorów szkół. Odpowiedzialność dyrektorów jest przy tym dwojaka. Z jednej strony odpowiadają za bezpieczeństwo, a z drugiej za nauczanie i jego wyniki. Zapewnienie jednego mocno utrudnia drugie i trudno pogodzić jedno z drugim.
Czy dyrektorzy szkół mają całkowicie wolną rękę w podejmowaniu decyzji czy muszą otrzymać akceptację prezydenta miasta na swoje działania?
Absolutnie nie. Mają pełną możliwość decydowania i żadne decyzje nie będą narzucane z góry. Zresztą w minionych miesiącach oni również samodzielnie decydowali o sposobie organizacji działań. Oni najlepiej znają specyfikę swojej placówki i jej środowisko i oni wiedzą najlepiej jak organizować jej działania. Zresztą przepisy mówią o tym wyraźnie. Najtrudniejsza sytuacja była w przedszkolach. Rodzice musieli pracować i ktoś musiał zajmować się ich dziećmi. To były naprawdę trudne i ryzykowne decyzje. Trzeba pamiętać, że każda placówka jest inna i ma różne uwarunkowania i nie sposób opracować dokładnych wytycznych obejmujących wszystko i wszystkich. Inna jest specyfika szkół podstawowych, a inna średnich. W szczególnie trudnej sytuacji są maturzyści, którzy ostatnie lata mieli mocno zaburzone, najpierw przez strajki oświatowe, a teraz przez pandemię. Nie mieli możliwości spokojnego przygotowania się do matur i niestety wyniki to pokazały.
Czy ta sytuacja nie wymusza od młodych ludzi zmiany sposobu nauki na bardziej samodzielną, opartą głównie na pracy własnej?
Na pewno tak i wielu z nich się do tego dopasowało. Ale nie wolno zapomnieć, że praca szkoły to nie tylko czysta nauka. To rzeczywiście można robić w dużej mierze samodzielnie. To również kształtowanie postaw, świadomości i rozwój osobowości. To odbywa się nie przez komputer czy smartfon, a przez bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. Takim człowiekiem są na pewno rodzice, ale też kompetentny nauczyciel i całe środowisko szkolne. Tego nie da się uzyskać zdalnie.
Ale chyba szkoły nie są całkowicie pozostawione same sobie z tymi problemami. Czy miasto im pomaga?
Oczywiście. Spotykamy się w grupach określonych jednostek (przedszkoli, szkół podstawowych czy ponadpodstawowych) i omawiamy ich sytuację, próbujemy wyciągać wnioski i razem szukać rozwiązań. Przy czym podkreślam, że te rozwiązania nie są narzucane, a tylko proponowane i rekomendowane. Do dyrektorów należy decyzja i odpowiedzialność, jakie działania stosować.
Czy to również dotyczy pracy zdalnej? To duża nowość dla nauczycieli i uczniów. Czy tu również nie opracowuje się wzorców i zaleceń?
Nie. Dyrektorzy i nauczyciele mają pełną samodzielność w doborze materiałów i narzędzi. Oni sami wybierają, jak i czym chcą uczyć. Oczywiście wszystko opiera się na sprzęcie komputerowym i internecie. Większość uczniów jest dobrze wyposażona w ten sprzęt. W tych nielicznych przypadkach, gdzie jest inaczej, pomaga im miasto, poprzez szkoły. Na przykład wypożyczając komputery.
Jak sami uczniowie przyjmują te możliwości, a właściwie konieczność nauki zdalnej?
Bardzo różnie. Otrzymywaliśmy bardzo różne sygnały. Jedni się dopasowali całkiem dobrze, inni mniej. Trzeba tu powiedzieć, że taka nauka to w dużej mierze nadzór rodziców, nauczyciel nie ma bezpośredniego kontaktu, jest jakby „po drugiej stronie”. Z tym nadzorem różnie bywa, poza tym nie wszyscy rodzice potrafią zastąpić kompetentnego nauczyciela i stworzyć warunki szkolne. Nie wszyscy rodzice są w stanie temu sprostać. Poza wszystkim rodzic nie powinien pełnić roli nauczyciela. Pojawiają się też różne sytuacje, np. uczniowie, którzy dotąd mieli gorsze stopnie, uzyskują lepsze. Ogólnie biorąc wyniki nauczania w czasie pandemii paradoksalnie poprawiły się. Mamy znacznie więcej stypendystów, średnia świadectw jest też wyższa. Z czego to wynika, trudno jednoznacznie określić.
Czy w szczególnej sytuacji dyrektor może sam podjąć decyzję o zamknięciu swojej placówki i przejść tylko na pracę zdalną?
Tak, może tak zrobić po zasięgnięciu opinii sanepidu i organu prowadzącego, czyli miasta. Jednakże to są tylko opinie, a decyzja jest całkowicie po jego stronie. Decyzja i odpowiedzialność.
Czy jastrzębskie szkoły są dobrze przygotowane do powrotu do pracy w trybie stacjonarnym?
Jeśli chodzi o techniczne i organizacyjne przygotowanie, to tak. Oczywiście na ile to możliwe. Niemniej wiele jest obaw, na ile te środki sprawdzą się w rzeczywistości. Trudno na przykład dopilnować mniejsze dzieci do stałego zachowania wymaganych odległości. Pewne rzeczy można organizacyjnie rozwiązać, jak przerwy międzylekcyjne, gdzie albo uczniowie pozostają w klasach, albo są one o różnym czasie dla poszczególnych klas. To pozwoli na zmniejszenie zagęszczenia na nich.
Czy może pani uspokoić rodziców, że zagrożenie ich dzieci w szkole nie jest duże?
Na pewno możemy zapewnić, że zostaną zachowane wszelkie zalecane środki ostrożności i ściśle przestrzegany reżim sanitarny w szkołach. Dużo też zależy od samych rodziców. Powinni starannie obserwować swoje dzieci i przy najmniejszych objawach chorobowych zostawić je w domach oraz poddać je ocenie lekarskiej. W żadnym przypadku nie posyłać chorych dzieci do szkoły czy przedszkola. A taki przypadek już mieliśmy. Dyrektorzy mają przygotowane specjalne oświadczenia dla rodziców, które zobowiązują ich do zgłaszania wszelkich sytuacji zagrożenia zdrowia swojego i otoczenia.
Czy rodzice mogą odmówić udziału swoich dzieci w zajęciach stacjonarnych? Czy grożą im wtedy jakieś konsekwencje?
Nie, w takiej sytuacji mają do tego prawo i nie grożą im żadne konsekwencje. Muszą o swojej decyzji powiadomić dyrektora, który zapewni im nauczanie zdalne. Podobnie było z pracownikami w okresie kwietnia-maja.
Gdyby pani była w sytuacji takiego rodzica, czy posłałaby swoje dziecko do szkoły?
Tak, posłałabym. To bardzo ważne dla rozwoju dziecka. Mamy określoną trudną sytuację i musimy nauczyć się w niej żyć. Nie możemy ze wszystkiego zrezygnować. Dla uspokojenie powiem, że w Jastrzębiu mamy ostatnio bardzo mało zachorowań, nie mamy wyraźnych ich źródeł i mam nadzieję, że ta tendencja się zachowa.
Dziękuję za rozmowę.
fot. UM Jastrzębie-Zdrój
poniedziałek, 31 sie 2020, JN