Walka z religią?
Ponieważ próby wykorzenienia praktyk religijnych nie przynosiły większych efektów, władze komunistyczne postanowiły zaoferować społeczeństwu podobne praktyki, jednak o zupełnie świeckim charakterze, pod pełną kontrolą państwa i partii.
Tradycyjny obrzęd chrztu świętego miała zastąpić uroczystość nadania imienia w Urzędzie Stanu Cywilnego. Przekonywano, że akt ten jest „wyrazem rodzicielskiej troski, macierzyństwa i wspólnej odpowiedzialności za przyszłość dziecka”. Aby podnieść rangę wydarzenia, rolę „chrzestnych” pełnili najczęściej przedstawiciele władz partyjnych (sekretarz Komitetu Miejskiego), miejskich (prezydent miasta lub jego zastępca) lub zakładowych (dyrektor kopalni), którzy fundowali dziecku książeczkę PKO. To ostatnie miało być zachętą dla rodziców, by skorzystali ze świeckiej formy.
Z kolei uroczyste wręczenie dowodu osobistego, zwane też pasowaniem na dorosłego, miało zastąpić sakrament bierzmowania. Ceremoniał przewidywał ślubowanie 18-latków na wierność Ludowej Ojczyźnie. Młodzi ludzie dowiadywali się zatem o ciążących na nich obowiązkach względem państwa. Następnie prezydent miasta wręczał im dowody osobiste i zapoznawał z „perspektywicznymi planami rozwoju naszego miasta”. Na zakończenie uroczystości wyłoniony wcześniej reprezentant młodzieży zapewniał kierownictwo partyjno-miejskie o gotowości wypełniania wspomnianych wyżej obowiązków.
W podobny sposób przebiegała kolejna uroczystość zastępująca religijny odpowiednik, czyli ślub cywilny. I w tym przypadku miejscem wydarzenia był USC. Dla górniczych par podobną, choć bardziej okazałą, uroczystość organizowało kierownictwo Rybnickiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego.
Innym przykładem zastępowania zwyczajów chrześcijańskich nowymi świeckimi był promowanie Dziadka Mroza, postaci nawiązująca do Świętego Mikołaja, a wykreowanej w Związku Radzieckim. W wielu środowiskach, również w Jastrzębiu-Zdroju, zwyczaj ten zadomowił się, jednak nie wyparł poprzednika. Co więcej, umarł wraz z socjalizmem i nikt do niego nie wraca. Wobec silnego przywiązania do postaci św. Mikołaja starano się więc unikać określenia „święty”, stąd np. organizowana 6 grudnia akcja „Mikołaja” (w podobny sposób „pozbawiono” świętości św. Barbarę w nazwie jednego z jastrzębskich osiedli).
Charakterystyczne było także stosowanie świeckiej nomenklatury wobec Świąt Bożego Narodzenia i Zmartwychwstania Pańskiego (mówiono po prostu o świętach) czy Święta Wszystkich Świętych (stworzono kuriozalne określenie Święto Zmarłych). W kioskach można było nabyć świeckie pocztówki z jodłową gałązką, bombkami, świecznikiem, zegarem czy zajączkiem. Dla dzieci organizowano „imprezy choinkowe”, podczas których brały udział w zabawach i konkursach z licznymi upominkami w postaci owoców i słodyczy.
Uczestnictwo w „obrzędach świeckich”, choć dawało pewne korzyści materialne, było raczej skrzętnie przemilczane w środowisku rodziny czy znajomych. Dlatego najchętniej korzystali z nich członkowie partii i funkcjonariusze służb.
W pewnym sensie obrzędem były również pochody pierwszomajowe stanowiące coś w rodzaju świeckiej procesji. Zamiast obrazów świętych niesiono wizerunki sekretarzy i przodowników pracy. Swego rodzaju ołtarzem była trybuna honorowa, z której aktyw partyjny pozdrawiał robotników i wygłaszał płomienne „kazania”. Pochód pierwszomajowy był okazją do zamanifestowania poparcia dla programu partii, a w przypadku naszego miasta także „manifestacją młodości, siły i dorobku górniczego Jastrzębia”. Jeśli wierzyć prasie, w 1978 r. w jastrzębskiej manifestacji wzięło udział 60 tys. mieszkańców miasta. Udział w niej nie miał jednak charakteru spontanicznego. Całość była starannie przygotowana i wyreżyserowana na wiele tygodni wstecz. Uczestnictwo w pochodzie było obowiązkowe, choć nie brakowało osób traktujących go jako wydarzenie towarzyskie. Tylko nieliczni szli wierząc w hasła wypisane na transparentach.
Walka z religią była jednym z najważniejszych frontów wojny o rząd dusz. Ideologia komunistyczna negowała potrzebę istnienia wierzeń religijnych, traktowała je jako zamierzchły zabobon. Tymczasem komuniści sami uczynili ze swojej ideologii coś w rodzaju jedynej słusznej religii. Nie była ona jednak w stanie konkurować z Kościołem katolickim, który, w opinii większości Polaków, w wielowiekowej historii kraju sprawdził się jako duchowy przywódca i obrońca zagrożonej polskości.
Powyższy artykuł został zamieszczony w „Biuletynie Galerii Historii Miasta"
fot. J. Żak
środa, 15 kwi 2020, Marcin Boratyn